Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie
I w otchłaniach, i na morzu, na ziemi, na niebie.
Drogie Pątniczki, drodzy Pątnicy!
Do historii odchodzi nasza pielgrzymka. Słowa wdzięczności kierujemy pod adresem drogiego nam ks. Andrzeja, który tajemnymi sposobami zebrał tę kompaniję z różnych stron Polski, są pośród nas osoby od Krakowa, od Warszawy, z Ziemi Morawickiej i okolic. Pielgrzymkowy proboszcz wiódł swą owczarnię szlakami miłości, wiary, śladami Czarnej Madonny z Altotting w Bawarii, Niepokalanej Dziewicy z Lourdes, Płaczącej Madonny z La Salette, Czarnej Madonny z Einsiedeln w Szwajcarii; śladami świętych Conrada, Nazara, Bernadety, Jana Marri Vianey’a, Marii Magdaleny. Najważniejszym punktem programu była Eucharystia sprawowana w najsłynniejszych sanktuariach Europy i w maleńkiej kapliczce na trasie wzdłuż Jeziora Genewskiego. Jakże te Msze Święte nas jednoczyły! Wszyscy pełnym głosem śpiewali pieśni, w modlitwie wiernych błagali Wszechmogącego Boga o pokój między narodami, szczęśliwe rozdziały historii dla Europy, pomyślne rozwiązanie konfliktów, błogosławieństwo, zdroje łask dla pielgrzymów i osób spotkanych na ścieżkach życia, zaś w Ars płynęły modły w intencji duszpasterzy z naszych parafii.
Nasz kaznodzieja wnikliwie interpretował teksty biblijne. Na zawsze zapamiętamy przesłania homilii. Postaramy się budować domy na skale, przyjąć z pokorą i godnie przeżywać cierpienie, zostawiać dramaty przeszłości i iść naprzód z nadzieją. Już wiemy, że nadzieja to spojrzenie ponad horyzont, a wiara to cenny dar, skarb, klucz do nieba. Bóg czasem wymaga od nas ofiary, ale nam ciężko to zaakceptować. Musimy zrozumieć, że to dla naszego dobra. Przeto wołajmy:
O Boże, o Boże, Panie mój
Nie pamiętaj, że czasem było źle(…))
I choć czasem sił braknie moim nogom,
To ja dojdę, ja dojdę, gdy zaufam Ci.
W autokarowej przestrzeni łączyła nas codzienna Koronka do Bożego Miłosierdzia, przekonanie, iż:
Nasze plany i marzenia coś niweczy raz po raz
Tylko Boże Miłosierdzie nie zawiedzie nigdy nas.
W czerwcowe popołudnia pod przewodnictwem kapłana Andrzeja wielbiliśmy Boga Litanią do Serca Jezusowego. Wzruszała nas Droga Krzyżowa w Lourdes, która wedle duchowego przewodnika nadaje sens naszej egzystencji, jest drogowskazem na szlaku wypełniania woli Boga. Napawała nadzieją i optymizmem procesja setek chorych pod opieką wolontariuszy z całego świata za ich poświęcenie, empatię wobec niepełnosprawnych. Ten wzruszający pochód zdążał od Groty Objawień do Bazyliki św. Piusa X.
Wielkim przeżyciem było uczestnictwo w wieczornej procesji ze świecami do Groty Massbielle. Oto my pośród setek pielgrzymów z różnych stron świata odmawiamy różaniec, śpiewamy pieśń: „Po górach dolinach”, a wokół nas szumi rzeka Gave, wznosi się Bazylika Matki Bożej Różańcowej, Bazylika Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Głęboko poruszała nas także wieczorna procesja z lampionami w alpejskiej scenerii wokół miejsc, w których Płacząca Madonna rozmawiała z Melanią i Maksyminem.
Nasz duszpasterz nieustannie czuwał nad swą owczarnią, na postojach szukał zabłąkanych owiec, zaś czarnych owiec nie było nawet na alpejskich halach.
Przewodnik, pan Zdzisław początkowo ważył słowa, zdawkowo informował o przebiegu trasy, zabytkach, rozmawiał przede wszystkim z ks. Andrzejem, widocznie późniejsze konferencje poddawał cenzurze, ale we Francji rozwinął skrzydła. Okazało się, że jest erudytą. W swych wystąpieniach poruszał różne dziedziny kultury i sztuki. Jego wykłady nagradzaliśmy oklaskami. Przewodnik snuł opowieść o Celtach, Wikingach, Maurach, władcach Galii, artystach, filozofach. Zajmująco opowiadał o Wagnerze, Mozarcie, Wolterze, personach non grata; oczywiście o świętych Blandynie, Potę a także o Polakach wpisanych w historię Francji – Stanisławie Leszczyńskim, jego córce Marii Leszczyńskiej, późniejszej królowej Francji, Marii Walewskiej, żołnierzach Napoleona, etc, etc.
Nasz pilot nie pominął fauny, wspominając różowe flamingi, dzikie białe konie, łagodnie traktowane byki w Katalonii; rozprawiał również o mistralach, „wciskał” nam, że strzeliste cyprysy to męskie osobniki a te rozwichrzone to żeńskie. Nie omieszkał zareklamować wodę volvic oraz cały asortyment win. W Lourdes wiódł nas szlakiem świętej Bernadety. W czasie podróży przytoczył historyjki z czasów francuskich stypendiów, genezę pseudonimu Spirytus, wymawianie imienia Zdzisław jako Żesław, co oznacza chce mi się pić, toteż nowo poznane osoby spieszyły z podaniem mu napojów.
Przewodnik- romanista bawił nas również wyrażeniami z języka rumuńskiego. Dzięki niemu poznaliśmy terminy: bokaż, tramontan, itp. Lozannę podziwialiśmy oczami wyobraźni, uwierzyliśmy, iż jest w pobliżu, gdy pan Zdzisław o niej opowiadał. Wtedy wspominaliśmy „Liryki lozańskie”, wieszcza Adama, kiedy nad wodą wielką i czystą pisał:
Polały się me łzy czyste, rzęsiste
Na me dzieciństwo sielskie anielskie,
Na mą młodość górną i durną,
Na wiek męski wiek klęski;
Polały się me łzy czyste rzęsiste…
Dzięki taktyce, strategii przewodnika, ks. Andrzeja i kierowców odbyło się w ekspresowym tempie, w locie ptaka zwiedzanie Genewy. Trwało 30 minut, w tym bieg brzegiem jeziora.
Panie Zdzisławie dziękujemy za zjawiskową fontannę, kwiatowy zegar w Genewie, podróż wzdłuż Rodanu, historię twierdzy Carcassonne, wykład na temat Prowansji, Lazurowego Wybrzeża, wspomnienie różowej Tuluzy, etc. etc. Należy dodać, iż nasz przewodnik prezentował maniery dżentelmena.
Kapelan pielgrzymkowy – ks. Andrzej i pan Zdzisław pełnili także funkcję kwatermistrzów. Wywiązywali się z tego zadania znakomicie, z tym że pobyty w hotelach były skąpe czasowo. Kontrastowało to z wielogodzinnym przebywaniem w autokarze, który pełnił rolę domu modlitwy, jadalni, sypialni, kawiarni, sali wykładowej. Czasem zwiedzanie trwało godzinę, a podróż autokarem wielogodzinna z przerwami na „zwiedzanie toalet”. W autokarze władzę dzierżyli pan Andrzej i pan Wiesław. Oto słowa uznania dla kunsztu mistrzów kierownicy: ich sprawne ręce, sokoli wzrok, profesjonalizm, istne akrobacje w Alpach, manewry w Genewie sprawiły, że wracamy cali i zdrowi. To oni jak na skrzydłach wznieśli nas na La Salette, do hotelu w Imst. Mamy nadzieję, że nie wywiozą nas na manowce. Ponadto panowie dźwigali nasze ciężkie bagaże i układali w lukach.
A teraz proszę o wielkie brawa. Te oklaski to nagroda dla wszystkich dzielnych, niezłomnych, zdyscyplinowanych pielgrzymów. Wszyscy pod przewodnictwem duszpasterza ks. Andrzeja stanowimy jedną rodzinę. Doceniamy osoby odmawiające różaniec. Podczas tej modlitwy kapelan pielgrzymkowy czytał nasze prośby i dziękcznienia. Szturmowaliśmy
w nich Niebo, wzywając pomocy w rozwiązaniu różnych problemów, polecaliśmy Matce Najświętszej opiekę nad bliskimi, niewysłowione żale, niespełnione nadzieje, niewyrażalne pragnienia, troskę o rodzinę i przyjaciół.
Wielkie dzięki lektorom za udział w Liturgii Słowa, tym, którzy anielskim głosem śpiewali psalmy, tym którzy w modlitwie wiernych prosili Wszechmogącego Boga o błogosławieństwo, rozliczne łaski dla naszej ojczyzny, dla naszych parafii, dla rodzin, dla poranionych przez życie, dla wykluczonych, pogrążonych w rozpaczy. Dzięki odważnym artystkom za piękne pieśni w autokarze, fotografom za zdjęcia. W oczekiwaniu na kąpiel w cudownej, źródlanej wodzie Danusia razem z Polakami odmówiła dziesiątek Różańca, to wzbudziło zainteresowania Irakijczyków naszą nacją. Serdeczne słowa wdzięczności kierujemy pod adresem wszystkich pielgrzymów za każdy ludzki gest, życzliwe słowo, promienny uśmiech.
Kochany Bracie, kochana Siostro!
Gdziekolwiek będziesz, skądkolwiek przyjdziesz,
Na jakiejkolwiek spotkam Cię drodze,
Zawsze otwarte moje ramiona przygarną Ciebie.
Nie zgaśnie tej przyjaźni czar, co połączyła nas,
Na innej pielgrzymce, w inny czas, wspominać będziem Was.
Drogie Pątniczki, drodzy Pątnicy!
Nasza podróż wiodła przez Czechy, Austrię, Niemcy, Szwajcarię, Francję, odbywała się w 160 rocznicę objawień w Lourdes, w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez naszą umiłowaną Ojczyznę, przeto Matce Najświętszej polecajmy przyszłość tej ziemi od Tatr do Bałtyku, bo jak przed laty głosił Honorat Koźmiński: „Naród, który tak kocha Maryję, nigdy zginąć nie może, bo wart jest istnienia na chwałę Bożą”.
Opuszczając przepiękny krajobraz alpejski, wspomnienie Pirenejów, pejzaże Prowansji, urodę ziemi szwajcarskiej, austriackiej, niemieckiej – żegnamy Cię Czarna Madonno, żegnamy Cię Niepokalana Pani z Groty Massabielle, Dziewico Saletyńska płacząca pośród gór.
Wdzięczni Stwórcy za nawiedzenie sanktuariów, za majestat gór, za architektoniczne cuda bazylik, za spotkania z pielgrzymami z całego świata wołajmy za Janem z Czarnolasu:
Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie!
Twa łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie.
Chowaj nas na tej niskiej ziemi.
Jeno niech zawżdy będziem pod skrzydłami Twemi.
Marianna Parlicka-Słowik
Austria – w drodze powrotnej, w autokarze, 5 VII AD. MMXVIII